… w lesie na przykład. No może nie od razu gotowej torebki, ale przynajmniej „budulca”, jakichś listków, piórek, trawek. Jak zostaniesz na łonie natury na dłużej, to może nawet uskubiesz sobie conieco na futro. Na taki pomysł wpadła absolwentka geografii i botaniki Anni Rapinoja z Finlandii. Na podstawie jej prac proponuję Wam mój zestaw (set, outfit czy jak to się tam nazywa):
- zaczynamy od futra z trzciny
Źródło: http://www.rapinoja.com/jarviruoko1.htm
- do tego torebka z listków jakiejś borówkowatej rośliny (red worthleberry – gdyby kogoś to zainteresowało)
Źródło: http://www.rapinoja.com/puolukka1.htm
- z butami jest problem, bo zielone odpadają (kto to widział, żeby w XXI wieku buty kolorem pasowały do torebki – absolutnie passe!) – w takim razie stawiam na wygodę i na pohybel wszelkim regułom co z czym powinno się nosić ;)
Źródło: http://www.rapinoja.com/paju6.htm
Więcej zdjęć – i „budulców”, i gotowych produktów – znajdziecie na stronie Wardrobe of Nature.
Pytanie „czy to da się nosić?” zostawiam na boku, pomysł z wykorzystaniem tego, co znajdziemy w lesie, lub na polu – tak prosty, że aż dziwne, że tak słabo znany. A surowce – za darmo.
Czy tak będziemy się ubierać w przyszłości? Mnie to jakoś szczególnie nie przeraziło ;)